Mniej światła, więc potrzeba jeszcze więcej muzyki. Żeby się nie bać posępności październikowych, urodzinowych neuroz. Znalazłam filmiki (piękne słowo "filmikowanie" w czasach zupełnie innych wynalazł Miron Białoszewski) z jesiennej wycieczki rowerowej sprzed dwóch lat. I piosenkę Sophie Molety, która jest jak lekarstwo i kartka z pamiętnika. Sophie też ma urodziny w październiku, ale u niej wtedy jest wiosna. Jej mama zawsze przynosiła jej w dniu urodzin ogromny bukiet chabrów.
Every little thing i feel
Is it wrong to have some ideals
About the ways to heal
And i need to go away now
Far from this situation
There's been a lot lot lot of damage done
Without deep communication
And until we learn to love ourselves
Nobody can do it for you
Until you learn to respect yourself
Nobody is gonna know how to treat you
Until you stop to project yourself
Nobody else can come in freely
Until you learn to lose yourself
Give up give up give up
'Cause its arts for arts sake
It's money
For a piece of
Prime beef steak
It's love for loves sake
It's respect for freedoms sake
It's arts for arts sake
Money for a prime beef steak
Love for loves sake
Respect for freedoms sake
twoja wrażliwość jest zdumiewająca!
OdpowiedzUsuń