Idzie! - Witaj, Kasiu
Słyszałem, pani, że tak masz na imię?
KASIA
Dobrześ pan słyszał, ale nie do końca.
Kto o mnie mówi, zwie mnie Katarzyną.
PETRUCHIO
Bujda! Na imię masz zwyczajnie Kasia,
Kasia-ślicznotka, czasem Kasia-jędza,
Taka czy siaka Kasia, ale Kasia,
Kasia nad Kasie, Kasia w całej krasie,
Kasia-kataklizm, Kasia-delikates,
Bo widok Kasi kosi z nóg i kusi;
(przeł. St. Barańczak)
Katarzyna w wersji Sandro Botticellego; detal z ołtarza kościoła św. Barnaby
Catherine Bush, piękne lata 70. XX wieku
Anonimowy obraz flamandzki z kolegiaty w Toro w Hiszpanii - Maria z muchą na kolanie, Kaśka w ładnej sukience, jak zwykle z książką, wymądrzająca się)
katarzyna na Drzewie Pomarańczowym
Kaśka patronka kolejarzy - dworzec we Wrocławiu
Cudowny głos Kate Rusby:
A na koniec - pierwsze najważniejsze listopadowe imię:
"Nie uczynisz sobie rzeźby ani podobizny wszystkich rzeczy, które są na niebie w górze i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią."
Na początku taniec szkieletów:
Stoję na zewnątrz siebie i przyglądam się, jak z grubych, zardzewiałych drutów powstaje mój szkielet. Miednica z drewna, głowa jak skręcona pętla wolframu w żarówce, mechaniczna pomarańcza.Szlifierki, młotki, piły, gięcie, rżnięcie, snopy iskier tryskające z metalowych członków - bo kość udowa za długa, a ramię nie powinno się ruszać. Teraz powstaję z trudem, nie tak jak za pierwszym razem - niepostrzeżenie, w ciemności, cicho, jak grzyby pod osłoną wilgotnej nocy.
"Bezruch w ruchu". Świętokradztwo i tworzenie golema. Najbardziej utopijna i zuchwała ze wszystkich sztuk próbujących zatrzymać ciało-w-czasie. Tę chwilę, kiedy pochylasz głowę i tylko ja widzę twój kark. Ten moment, kiedy twoja ukochana osłania oczy przed oślepiającym światłem odwróconą wnętrzem na zewnątrz dłonią. Kiedy stoisz, opierając się o drzewo, zmęczony, z opuszczonymi ramionami. Kiedy wspinam się na palce i próbuję dosięgnąć na półce niewidocznej książki.
Nie uczynisz sobie rzeźby ani podobizny. Chcemy podobizn, chcemy nosić zdjęcia w portfelu, ale zdjęcia są płaskie, nie da się ich objąć i pogłaskać po karku. Tutaj każda nierówność zostaje odwzorowana, uwieczniona. Trochę przerażająco patrzeć, jak glina, ubijana, gładzona, zwilżana, niepostrzeżenie nabiera kształtu mojego ciała. Kruchego, niedoskonałego, tylko mojego. Moje własne asymetrie. Nie mam głowy, głowa nadal jest pętlą, która nigdy nie rozbłyśnie. Miałam kawałek głowy, ale odpadł z hukiem.
Camille Claudel, wspaniała, tragiczna. Moi rzeźbiarze są wspaniali, ciągle łamią drugie przykazanie, lepią z ziemi, szara glina z wielkiej skrzyni, przywieziona nie wiadomo skąd, mokra, sapiąca i mlaskająca, pełna zielonych kiełków i kawałków gałązek, bakterii, lepka, niebezpieczna, jeśli zanieczyści ranę.
Powiedz tylko słowo - odpowiednie- prawdziwe, a glina ożyje. Znajdź Słowo.
"Dzisiaj dobrze mi się rzeźbiło, porozmawiałyśmy sobie". A przecież ja tu jestem tylko przedmiotem, Obiektem w Kontrapoście. Lewa noga bardzo mnie boli.
Musik: Atem der Statuen. Vielleicht: Stille der Bilder. Du Sprache wo Sprachen enden. Du Zeit, die senkrecht steht auf der Richtung vergehender Herzen.
(Rainer Maria Rilke)
Muzyko: oddechu posągów, może: ciszo obrazów. Mowo, gdzie mowy kończą się. Czasie, pionowo stojący na kierunku serc, które giną.
(przeł. Mieczysław Jastrun)
PS 1. Jeśli ktoś nie zna filmu o Camille Claudel i Rodinie, trzeba nadrobić, koniecznie.
"Zupełnie inne są paniusie. Jeśli się je rzeźbi, stają się kobietami, ale póki są paniusiami, sprawa jest ciężka. Nie potrafią nawet porządnie pozować i znacznie za dużo mówią. (...) W pracowni stoi bardzo dużo rzeźb, te wielkie, białe kobiety zawsze tam były. Stoją wszędzie, ruchy ich ramion są niezdecydowane i nieśmiałe, patrzą gdzieś poza ciebie, bo są zobojętniałe i smutne w całkiem inny sposób niż moje anioły. Niektóre mają na głowie szmaty do gliny, a największa ma brzuch przewiązany sznurem do bielizny. Bielizna jest mokra, i gdy przechodzisz, muska cię w ciemności po twarzy niczym zimne, białe ptaki".
Zastanawiałam się, dlaczego śpię na lewym boku, na lewym policzku. Inaczej - rzadko. Przypominam sobie. Budząc się tak, widziałam okno pod takim kątem, że za nim było tylko niebo i tańczące gałęzie jesionu. Gałęzie mówiły od razu jaka dziś pogoda, jaki jest świat na zewnątrz i czy w ogóle warto wstawać. Czarne krechy miotane wiatrem (listopad). Falujące na wietrze, jasnozielone na tle najmłodszego błękitu (kwiecień). Zielone, ciężkie, bez ruchu, mocno niebieskie, napęczniałe słońcem niebo za nimi (maj, maj , maj, wspomnienie tak intensywnego szczęścia, że nic, ani przedtem , ani później, ale każdy maj powtarza i obiecuje, łóżko jest to samo, ale widok inny, niebo inne, oczy te same).
Nawet jeśli nie na jesionie wisiał Odyn, jeśli to nie jesion jest Drzewem Świata pnącym się koroną w dół, Jesion jest Osią mojego świata.
A kiedy budziłam się na prawym boku, widziałam polityczną mapę świata z wielkim, różowym Związkiem Radzieckim.
Meliady to greckie nimfy jesionów. "Gdy Uranos został okaleczony przez jednego z synów – Kronosa, krople krwi, które spadły na ziemię, zrodziły Erynie(boginie zemsty) i Meliady. Z tego też względu z jesionu sporządzano oszczepy, które miały powodować duży upływ krwi. Meliady były również opiekunkami dzieci porzuconych pod jesionami oraz opiekunkami stad."
Porzucona pod jesionem, żyłam na nim długo i wysoko.
Potem zeskoczyłam, choć to wymagało wiele czasu i odwagi.
I zobaczyłam Emily unoszącą się nad polem kukurydzy, jak świetlista chmura, która zawsze za mną idzie.
Emily Floating above the Cornfield. Me staring. Her voice is in my veins.
"Ociężałą, chociaż szaloną Chmurą płynęły przez czas.
Wciągnęłam je z wiatrem w płuca: Poezja nie poszła w las…"