niedziela, 27 października 2013

Zapach dymu i fiołków

           
Fiołki zakwitły po raz drugi w tym roku. Druga wegetacja, druga wiosna, druga szansa. W zeszłym roku o tej porze padał śnieg, pamiętam szary śnieg na tle szarego nieba i szarej ściany na parterze , na rogu placu Matejki, picie rumu z herbatą w pracowni rzeźby, rozmowę o Camille Claudel i o lepieniu figurek z plasteliny (" -A ty dlaczego zająłeś się rzeźbą? - Bo jak byłem mały miałem mało zabawek i chciałem sobie zrobić sam".)
W poniedziałek ukazuje się nowy, czwarty album Arcade Fire z jedną z najpiękniejszych okładek, jakie można sobie wyobrazić:


I jak znika rozwiany dym, tak jego oczom
Zniknęła, już daleka. Już nie zobaczyła,
Jak on daremnie chwyta cienie i jak wiele
Chciałby powiedzieć.

(Wergiuliusz, Georgiki, przeł. Zygmunt Kubiak)


Rzeźba Augusta Rodina, tego geniusza i okropnego, aroganckiego człowieka. W jego domu-muzeum nie ma wcale, jak śpiewa Agnieszka Chrzanowska, sali poświęconej Camille Claudel. Poczułam się"haniebnie oszukana." Jest sala z napisem "Przyjaciele i znajomi Rodina". I tam znajduje się kilka rzeźb Camille. Przyjaciółki i znajomej. Modelki, muzy, uczennicy, rzeźbiarki, wariatki.
Powstał niedawno film o pobycie Camille w szpitalu dla umysłowo chorych, w którym zamknęła ją rodzina. W roli głównej Juliette Binoche - esencja francuskości? Może bardziej podobna do żywej Camille niż zjawiskowa Isabelle Adjani.

  

W powietrzu zapach dymu z palonych liści, słońce, silny wiatr. Żólty motyl. Nie wiadomo, czy to wiosna czy jesień. Niech się nie kończy.

środa, 23 października 2013

Słuch umiera ostatni // MM

Rozminęłam się z Maciejem Malickim. Odkryłam jego książki miesiąc temu, przypadkiem (nie ma przypadków), zachłysnęłam się, chciałam napisać do niego, że prawdopodobnie jest genialny, jak Mistrz Miron. A zaraz potem dowiedziałam się, że nie żyje. Od bardzo niedawna.
Kończę czytać, zaczynam pisać. Kończę pisać, zaczynam słuchać.
P ( w tramwaju) : Ten autobus ma świadomość...
Baba (w autobusie) : Przecież dupa to też część ciała.
Inna baba (przy automacie MPK, do dziewczyny, której tenże automat nie chce przyjąć banknotu i wypluwa, może też ma świadomość..) : Wymienię pani te 20 złotych! A jakby tego nie chciało przyjąć, to mam też drugie i trzecie! (pokazuje)
Dziewczyna: Faktycznie, działa!
Baba: Bo to świeże, z banku wczoraj brałam.

Piekarnia/ kawiarnia Lajkonik na Basztowej, twarzą do tramwajów. Przyjemne otumanienie słońcem. A liści na drzewach prawie nie ma, trochę pod stopami, włochate trawy w doniczkach, plecione fotele, gołe nogi, o tej porze. Tak jest w raju - zawsze ciepło, sucho, przyjemnie, nie za gorąco, nie ciemno, zawsze jest powód, żeby się cieszyć, kolejna kawa za rogiem, kolejne spotkanie, nie kończące się popołudnie. Płynięcie chwil. Trwanie i płynięcie. Słońce na twarzy.
Moczę twarz w gęstym słońcu.
Teraz mnie namalujcie, przy stoliku, twarzą do tramwajów, z okruchami bułki przyklejonymi do warg.
Refreny, refreny. Autotematyzm. Autor zawsze jest tematem. Wyłapuje refreny, tematy rzeczywistości, praca motywiczna, wariacje, forma ABA, rondo, giro giro tondo, quanto è bello il mondo. Życie to słuchanie. Język jest wszystkim. Na poczatku było słowo, był dźwięk.
Gdzie jest Maciek?
Gdzie jest drugi Maciek?
W tej samej sekundzie:
Kobieta na chodniku, (przez telefon): Gdzie jesteście?...Ale GDZIE jesteście?"
...i powtarza, powtarza.
Słuch umiera ostatni.
(Tak słyszałam).


I tak się włóczę, włóczę, włóczę
kolejny dzień, kolejny tydzień, kolejny miesiąc
kolejna Pełnia
Czas miłości jest odległy
Wczoraj była Wielkanoc,
a jutro Boże Narodzenie.
Wszystko się zmienia, wszystko jest
Tak Samo.

"Wszystko Jest".

poniedziałek, 21 października 2013

Ink- aua...

Haust inkaustu.
Faust, fałsz, ink-ub, fan klub
Inkubator idei.

Plamy z atramentu sa niemożliwe do usunięcia.

A od dziś jestem "kompozycja wielofiguratywna! A nie dupka sama."
Podpieram ścianę i osuwam się w zapachu terpentyny. Kobieta w kawałkach.

Plamy na różowej sukience z białą koronką. Sukienka robiła się coraz bledsza, a plama z atramentu nadal była. Nadal jest. Przeżarła materiał, czarna.



piątek, 18 października 2013

Początek // The Beginning of Time

Sen: jestem w sadzie Akademii Rolniczej. Znajduję dziwne, złociste owoce, połączenie pigwy, mango i brzoskwiń. Leżę pod drzewkiem i patrzę na te małe słońca na tle intensywnego błękitu. Nadjeżdża traktor, którego się boję, zatrzymuje się tuż obok mnie. Leżę, wstrzymuję oddech. W traktorze jest Patti Smith. Patrzy na mnie i uśmiecha się.



 Podrzucam w dłoni jabłko
Żeby na chwilę zasłoniło słońce
Prywatne zaćmienie





Nasz stan skupienia nie jest ostateczny.
Jestem tym, ale mogę stać się tamtym.

Nie wiem, co jest na tym zdjęciu, ale tamtego dnia byłam szczęśliwa.

Nadchodzi noc. Ciemna noc duszy. A ty mówisz, że jeszcze nie świt, że najciemniej jest przed świtem.
Zobaczymy. Świt świata.







sobota, 12 października 2013

Jane // Precious candle, your light is your own..

Kobieta z Kanady dostała literacką nagrodę Nobla. Mój panteon, większość mojej listy kogo-zaprosiłabyś-na-obiad, żyjącego lub nie, stanowią kobiety z Kanady. Dobre, wielkie niebo, Kanada pachnąca żywicą i tak dalej, dobra ziemia, skoro rodzi takie piękne, silne, ekscentryczne, wrażliwe kobiety jak Maud, Joni, Veda, Alice , Margaret, Emily http://drzewoananasowe.blogspot.com/2012/09/tanczace-drzewo.html ,k.d. i wiele, wiele innych, których nie znam, które jeszcze poznam. Ale dzisiaj obchodzi urodziny najważniejsza z nich, której o mało na obiad nie zaprosiłam...




Jane Siberry, która powinna byc równie słynna jak np. David Bowie. Ale może dobrze, że nie jest. Przechodziła wiele muzycznych metamorfoz, śpiewała folk, jazz, country, zmieniała nazwisko, sprzedała lub rozdała wszystko , co miała (oprócz gitary) i wyruszyła w drogę. Wcześniej niż Radiohead - o ich pomyśle było głośno, bo to gwiazdy - wprowadziła na swojej stronie internetowej zasadę pay-it-forward: słuchacz sam może wyznaczyć cenę poszczególnych piosenek albo przyjąć je w prezencie od artystki. Jane jest chyba za dobra, żeby być naprawdę sławna. Kiedyś była, przez przysłowiowe pięć minut. Ale nigdy nie przestała tworzyć dobrej muzyki, opowiadać niezwykłych historii. Przez trzydzieści lat śpiewania jej dziecięcy, dziwny, łamiący się , niewinny, przejmujący głos nie zmienił się właściwie w ogóle. Jane chyba nie ma wieku.
Kiedy dni są naprawdę złe, lodowate, świat przybiera bezsensowany grymas, słucham Jane. To jest głos, który jest najbardziej moim głosem wewnętrznym. Wszystkie słowa, które piszę, wszystkie moje pomysły powinny być audiobookiem czytanym przez Jane Siberry. Anioł, po prostu, który szepcze gdzieś na granicy świadomości "Love Is..."
I to wystarczy.

Najkrótszy z mozliwych przegląd pieśni Jane:


...but if you could, do you think you would
Trade it all, all the pain and suffering?
Oh, but then you would've missed the beauty of the light upon this earth 

and the sweetness of the leaving..

Duet z k.d. lang z jednej z najważniejszych płyt mojego życia, która kończy w tym roku 20 lat -"When I Was A Boy":




Love is frozen, frozen in the figure they just pulled from the subway grate
Love is burning
Burning with the anger that we all feel, against which we kneel
Our faces pressed into the lap of loneliness, come on, love..




You don't need anybody, you don't need any comfort, you don't need any lovers, you can get it from yourself..You don't need anyone to want you, don't want anyone to need you, and I know you must be there 'cause people stopped to talk to you..
To jest jednen a najbardziej poruszającyh utworów o samotności. Usłyszałam go kiedyś w samym środku nocy w hotelu w Kownie, w litewskim radio Laisvoji Banga..


Piosenkowe wyznanie miłości do psa:





speak a little softer
work a little louder
shoot less with more care
sing a little sweeter
and love a little longer
and soon you will be there

Słodkie lata 80. ... I rogata przyjaciółka:


From now on, my life is fine and you are free.You know, any time you come to me with loveMy arms will always beOpen
To jedna z najnowszych piosenek Jane , z jej przedostatniego albumu "With What Shall I Keep Warm?"
Myślę teraz o tym, dlaczego mam ochotę słuchać Jane szczególnie jesienią (nie tylko dlatego, że jest Wagą..). Może dlatego, że to jest muzyka o odchodzeniu. Słodycz odejścia i powrotu. Czuwanie. Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni życia. Dobroć i Łaska to powinny być imiona owczarków.


Dwudziestominutowa medytacja - szaleństwo- kołysanka.




I dwie absolutnie najpiękniejsze piosenki, które k.d. lang wybrała na swój album "Hymns of the 49th Parralel" - Hymny 49. równoleżnika. Kanadyjski śpiewnik, Kanadyjski Kanon. Po jednej pieśni Leonarda Cohena, Neila Younga, Joni Mitchell. I aż dwie Jane. Droga do Doliny.  We will walk in good company.







piątek, 4 października 2013

Siostra Wilk // to my Wolf Sister

Tego lata szukałam Wilka z Gubbio.
Średniowieczne kamienne miasteczko na zboczu góry, wąskie uliczki, po których jeżdżą zbyt głośne skutery, figury świętych, kwiaty na balkonach, kurz, popołudniowe światło, upał. Dachy, zapachy, panorama Umbrii, wysuszonych pól, zbyt wielu pięknych kościołów. Kościół świętego Ubalda, do którego trzeba wjechać przyprawiającą o drżenie w kolanach kolejką linową - kruche, druciane klatki dla ptaków chyboczące się na stalowych linach, sunące nad skałami, w mocnym zapachu ziół. I ani śladu Wilka.



"Franciszek rzekł: "Bracie wilku, pragnę, byś dał mi porękę swej obietnicy, iżbym mógł jej zaufać". I kiedy święty Franciszek wyciągnął dłoń, by przyjąć jego porękę, wilk podniósł w górę łapę i poufale położył ją na dłoni świętego Franciszka, dając mu znak wierności, jak umiał."

Stefano di Giovanni, zwany Sassetta, Święty Franciszek i Wilk z Gubbio
Niewidzialne cykady "tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygły ciszę". Patrzyłam z góry na Gubbio, na panoramę, która chyba niewiele się zmieniła od czasów Franciszka. Nasze podejście do zwierząt chyba też, wbrew pozorom, niewiele się zmieniło przez te 800 lat, zwłaszcza biorąc pod uwagę zmiany w innych dziedzinach. Mimo świętego Franciszka, na pamiątkę którego dziś obchodzony jest Światowy Dzień Zwierząt. Oscar Wilde napisał kiedyś, że od czasów Chrystusa nie było na Ziemi żadnego chrześcijanina - z wyjątkiem Franciszka z Asyżu.
Kiedy zjechałam w dół kolejką, dolina była już całkiem pogrążona w cieniu. Z otwartego balkonu dobiegała muzyka z radia - te tandetne, słodkie włoskie piosenki. I wtedy, wśród plastikowych krzeseł i ręczników rozwieszonych na balkonie zobaczyłam go - Brat Wilk. Pysk spoczywający na łapach miał już nieco posiwiały, ale trzymał się całkiem nieźle.
A może to była Siostra...

czwartek, 3 października 2013

Jak by tu coś zgasić // Now smile..

W końcu świetlik zapytał:
- Nie chciałabyś, dżdżownico, włączyć się chociaż jeden raz, choćby tylko na jedno błyśnięcie światła?
- Nie- wyznała dżdżownica. - Chciałabym wręcz mieć coś takiego, dzięki czemu mogłabym wszystko zgasić. Ale cóż... Jak by tu coś zgasić?
Wskazała na księżyc i westchnęła zrezygnowana:
- Nawet nie wspomnę o słońcu.
- Jacy jesteśmy różni, prawda? - zauważył świetlik.
- Tak - przyznała dżdżownica. 
( Toon Tellegen, "Nie każdy umiał się przewrócić", przeł. Jadwiga Jędryas) 


 Żeby wszystko zgasło, żeby ktoś mnie walnął w głowę. Głowę wypełnioną śmieciami i strachami. Śmiech jest najwyższą wartością humanistyczną, napisałam kiedyś, na marginesie redaktor , czerwoną czcionką: czy aby na pewno? tak, na pewno.
Dla wszystkich , którzy nie lubią, boją się anime - mam nadzieję, że po obejrzeniu któregoś z filmów Satoshi Kona zmienicie zdanie. To był jeden z najważniejszych artystów współczesnego kina. Niedługo przypada rocznica jego urodzin. Gdyby żył, 12 października skończyłby 50 lat. Kiedy jest mi bardzo źle albo bardzo dobrze, kiedy jest mi nierzeczywiście, oglądam sekwencję otwierającą serial "Paranoia Agent". Jestem kobietą, która śmieje się pod wodą, biznesmenem , który z obłędnym uśmiechem rzuca się z wieżowca, starcem na Księżycu, dziewczynką patrzącą na grzyb atomowy, za chwilę nie będzie niczego, można się tylko śmiać. To są nasze ucieczki, nasze śmieci, moje zdrowie, moje zwoje, paranoje, moja rodzina, moja praca, mój kraj, moje dzieci, moje pieniądze, moje pisanie, moje sranie w banię mydlaną.
P. powiedziała ostatnio "te perfumy niestety są japońskie, japońskie źle mi się kojarzy, nie lubię". Totoro mówi często "jesteś japońska, oni muszą doprowadzić wszystko do ekstremum", jeśli testowano na tobie bombę atomową, to chyba zrozumiałe, że lubisz troszkę przesadzać.
Bomby nie można testować, ona zdarza się raz.


Obejrzałam "Kongres" Ariego Folmana, trudno mi powiedzieć cokolwiek o tym filmie, bo wstydziłam się, że ktokolwiek jest ze mną w kinie. To zdarza się niezwykle rzadko - jakbym zrobiła, napisała, narysowała, zagrała , wymyśliła całe partie tego obrazu. A na koniec zaśpiewała z Robin Wright "Forever Young" Dylana.


I nie mogłam nie pomyśleć o "Paprice" Satoshiego Kona. O paranoicznej paradzie, pójdą za nami lodówki, wysypujące się z nich sakralne figury dinozaurów, popsute sprawy i nieczynne przedmioty. Prawdziwe zen prawdziwa czystośc następuje gdy skończą się wszystkie ucieczki, wymówki, udawanki, garsonki, rzyganie nadmiarem. Będzie strzęp czerwonej winorośli wśród zielonej. 
Ścieżka wydeptana przez pola.
Jesteś po stronie chemicznego raju czy po stronie smutnej prawdy? Jestem po obu stronach. Mam dwie głowy. Mam ciało węża. Nie mów mi czego mam pragnąć. 
Uśmiechnij się, teraz.
Ścieżka wydeptana przez pola.