niedziela, 31 stycznia 2016

Jądro jasności

Kobieta bez piersi kocha się z kobietą z penisem. Blizny na klatce piersiowej, blizny w duszy, wszyscy składamy się z pięknych blizn, z pęknięć, wszyscy Stachurowo moglibyśmy zaśpiewać "ja - cała zbudowana jestem z ran, duszę na ramieniu wiecznie mam". Tak jak bohaterowie serialu "Transparent", opowieści w mój ulubiony słodko-gorzki gogolowski? czechowowski? sposób (kiedy coś jest NAPRAWDĘ dobre, na usta cisną mi się tylko porównania z rosyjskimi geniuszami, moja dusza i mój gust są ze Wschodu) opowiadającej o tym, co to znaczy nigdy nie mieć swojego miejsca. Przeglądam ze zdziwieniem, ale właściwie z zadowoleniem rozczarowane wypowiedzi użytkowników portalu IMDB: jedna gwiazdka, bohaterowie są egocentryczni, egoistyczni, nie chciałbym dzielić z nimi chodnika, a co dopiero życia! No tak, to nie są superbohaterowie w przebraniu, to nie są nawet zwykli porządni obywatele, to przeważnie lewacy, narkomani, zboczeńcy, a w większości Żydzi. Cały czas  podczas oglądania serialu cisnęły mi się na usta biblijne cytaty: ulubiony fragment: "Lisy mają nory, a ptaki powietrzne gniazda, lecz syn człowieczy nie ma miejsca, gdzie by mógł złożyć głowę". Syn człowieczy z małej litery, nie tylko Jezus, ale każdy. Ten fragment błąkał mi się po głowie zwłaszcza podczas oglądania wstrząsającej, kulminacyjnej, śmiesznej i smutnej sceny, w której Maura, zaszczuta jako nie "urodzona kobieta" na feministycznym festiwalu krzyczy w środku nocy, turlając bezradnie swoją walizkę w kwiatki na kółkach: "Ta KOBIETA opuszcza ten pierdolony feministyczny grajdół!"


W tym pięknym, wielowymiarowym tytule jest pragnienie za przezroczystością, która nie oznacza niewidzialności, ale przejrzystość, miejsce na światło. Tak piszę o swoich jedwabiach: transparent and very flowy. Bądźmy przezroczyści, a przez to lżejsi, nauczmy się ze sobą rozmawiać i oswajać swoje rany. Dopóki nie dotknę Twoich ran, nie uwierzę, że jesteś prawdziwy. Twoje rany napełniają mnie pokorą. Napełniają mnie spokojem i pewnością, że mogę pokazać Ci swoje.
Najważniejsze w "Transparent" jest chyba to, że nikt tam nie jest pozbawiony uprzedzeń, nikt nie jest święty, ani ten z lewa, ani z prawa, Żyd, chrześcijanin, homo, hetero, trans.
Kto z was nigdy nie rzucił kamieniem, niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Kto nigdy nie odczuwał pogardy, wyższości, zamknięcia i nienawiści wywołanej lękiem.


Rodzina bywa bagnem, piekłem, ale w "Transparent" jest raczej czyśćcem (ortodoksyjni Żydzi nie wierzą w czyściec, ale, jak mówi Maura, "Najbardziej niebezpieczni są ludzie przywiązujący zbyt dużą wagę do dogmatów"). Przez nieustanne ścieranie się ze sobą, wylewanie potoków słów, łez, oskarżeń, przez bolesne rozbijanie skorupy tajemnic, przyzwyczajeń i rozdrapywanie starych strupów docierają do światła. Light - świetlisty i lekki. Rodzeństwo Pfeffermanów nurkuje wspólnie na dno basenu, w którym ostatni raz kąpali się jako dzieci. Rodzeństwo - ta najbardziej pierwotna i tajemnicza forma więzi: dzieliliśmy kiedyś tę samą przytulną, podwodną przestrzeń. Na pogrzebie mojej Babki płakała - głośno - tylko jedna osoba: jej siostra. To smutne i pokrzepiające zarazem. Tylko? Czy aż?
Biję się w pierś - nie wiedziałam, że w synagogach też istnieje obyczaj pokutnego bicia się w piersi. To jedna z bardziej poruszających scen drugiego sezonu "Transparent". Bicie się w piersi dudni zbyt głośno. Zagłusza bicie serca.
Jak śpiewał z kabalistyczną mądrością Leonard Cohen na moim ulubionym albumie "The Future" (od kiedy dowiedziałam się, że dziadek Cohena był głównym nauczycielem jesziwy w Kownie, irracjonalnie lecz uparcie myślę o nim jak o jednym z zagranicznych wujków):
"Wszystko jest pęknięte - i tędy dostaje się światło".



* * *

Opowiadam mojej P. przez telefon:
 - Przyśniło mi się dzisiaj wypowiedziane wyraźnie zdanie: " W domu Boga nie ma idealnie skrojonych sukienek"!
P: (ze swoim judaistycznym wisielczym humorem) : Bo tam są tylko spodnie...