środa, 28 września 2016

E.E.

Nie mogłeś poczekać, aż wyjdę za mąż, aż opublikuję moją książkę? Ty na to czekałeś, ty byłbyś ze mnie dumny, Ty byś się cieszył. Jestem na Ciebie wściekła, że Cię nie ma. Mój ojciec - ten fizyczny - ma to wszystko gdzieś. To nie jego wina. Po prostu  jest w miejscu - zawsze był - w którym nie mogę go dosięgnąć. Albo w miejscu, z którego nie może się ruszyć. I chyba tam już zostanie. To jest miejsce.
Emocje są dla mnie przestrzenią.
Kiedy wszystko mi w środku pęka, muszę wyjść w przestrzeń i chodzić, biegać, wyć.
Siedząc w miejscu eksplodowałabym.
Czy Ty jesteś w jakimś miejscu? Powiedz.
Tamtego dnia w marcu, dwa lata temu, obudziłam się o świcie i w półśnie powiedziałam twoje imię: "Edward". Nie wiem, dlaczego. A godzinę później, gdy chodziłam z psem po parku, zadzwoniła Twoja córka, żeby powiedzieć, że nie żyjesz.
Obdarowałeś mnie. Wiele razy. Dawałeś mi książki, uśmiech, słowa. Podobno wiele osób bało się Ciebie, bo byłeś nieprzystępny, surowy. Tak usłyszałam na Twoim pogrzebie - przyszło wiele osób, były mowy - bardzo się zdziwiłam.
Zapytałam Cię kiedyś, czy mogę zrobić o Tobie film, nagrać nasze rozmowy w Twoim antykwariacie albo na piwie, na które nigdy nie poszliśmy. - Tak, jest Pani drugą osobą, która mnie o to prosi - odpowiedziałeś ze swoim szelmowskim uśmiechem. - I odpowiem to samo: jak skończę 70 lat, to róbcie o mnie film. A teraz mam 61.
Dlaczego 6 lat później umarłeś?
Mówiłeś do mnie "Pani" i to było w tym o tyle więcej serdeczności niż u wielu osób zwracających się do mnie po imieniu.
Całowałeś mnie po rękach i nie było w tym nic seksistowskiego.
Podarowałeś mi słowa, które pomogły mi przetrwać. Brzmi banalnie, ale to prawda.
"Bo są różne lalunie, ale to nie to samo".
"Czasami wszystko boli w środku, gdy przechodzi się koło takiej osoby. Ja wiem, jak to jest".
"Gdybym miał czterdzieści lat, to bym Panią z tego wyrwał".
I Twój ulubiony cytat z Dickensa: "Moja żona jest jak wszystkie dzieła Szekspira...W jednym tomie!"
Potrafiłeś opowiadać, potrafiłeś mnie zobaczyć, od samego początku naszej znajomości, gdy byłam jeszcze prawie dzieckiem zaczytanym w Dickensie. "Wyrosła pani na piękną kobietę". I nie było w tym nigdy nic przykrego, tego czegoś, co czułam - czuję - w wypowiedziach niektórych  starszych mężczyzn.
Za mało. Za krótko. Za mało tych historii, które zacząłeś mi opowiadać, o swoim dzieciństwie, młodości, miłościach: ludzkich, literackich.
Kiedyś po kryjomu zrobiłeś mi zdjęcia, gdy chodziłam po Krakowie w stroju anioła.
Czy teraz też mnie widzisz, choć ja nie widzę Ciebie?

"Od zmarłych dzieli nas zwierciadło tarczy
Stojąc przed tarczą rozczesują włosy
kobiety nasze Obok nich pies warczy
na hełm z którego wyciągamy losy"