niedziela, 7 października 2012

A otra cosa, mariposa...



Każdemu przecież wiadomo, że jeśli pierwszy motyl, którego zobaczy się na wiosnę, jest żółty, to lato będzie wesołe. Jeśli jest biały, będzie to tylko spokojne lato. (O czarnych i brązowych motylach najlepiej nawet nie wspominać, gdyż jest to zbyt smutne).

(Tove Jansson, "W Dolinie Muminków")

Jesień zaczęła się od modraszka. Nie widziałam ich przez całe gorące i piękne lato (pamiętam - wiosną pierwszy był cytrynek, muminkowe wróżby się sprawdzają). 




A teraz - Blue October i Modraszek. I wspomnienia wszystkich jesiennych, letnich, wiosennych, dziennych i nocnych motyli. Ćma spacerująca po nagim ramieniu w letnią noc. Słabnący jesienny motyl sprzed wielu lat, który przyssał się do mojej dłoni swoją spiralną trąbką. Radość z szafirowej ważki (to nie to samo, ale też jak nieprawdopodobny klejnot) - tyle ich krążyło nad brzegiem rzeki tego lata, a tylko jedna przysiadła na moim palcu, na chwilę, łaskawie dała się ponieść w połyskujące popołudnie, w dół rzeki. I oczy na motylich skrzydłach patrzące na mnie spomiędzy zeschłych liści na podłodze lasu. 

Kocham motyle - ale nie tak jak Nabokov, nie łapię ich, już nigdy - tylko zaklinam z daleka. W dzieciństwie narobiło się dość szkód próbując łapać za skrzydła bielinki - palce pobrudzone białym, kredowatym proszkiem z ich skrzydeł. 

Przyznać się do kochania motyli - jak przyznać się do kochania tęcz, Wagnera i jednorożców. I nieprzyzwoicie pięknych, nieprzyzwoicie prostych melodii. Oto jeden z takich utworów.  Najpiękniejszy motyli teledysk, jaki znam, do jednej z tych piosenek, o których się myśli DLACZEGO, do diabła, samemu się ich nie napisało i że, być może, jednak warto...



Mercy's eyes are blue 
when she places them in front of you
nothing holds a roman candle to
the solemn warmth you feel inside


Tori o motylach i ich sprawkach śpiewała co najmniej dwukrotnie. Kiedyś drapieżnie:


And is it right, butterfly? They like you better framed and dried 

Po latach - łagodniej, jakby po latach miało się, paradoksalnie, więcej czasu i cierpliwości dla chłopców uganiających się z siatkami i szpilkami za nie wiadomo czym:


You say the word
You know I will find you
Or if you need some time
I don't mind
I don't hold on
To the tail of your kite
I'm not like the girls that you've known
But I believe I'm worth coming home to
Kiss away night
This girl only sleeps with butterflies

So go on and fly,  boy


Nie może zabraknąć motylej piosenki dla wszystkich frankofońskich przyjaciół. Na szczęście zarówno Tori jak i Serge napisali - jestem o tym coraz bardziej święcie przekonana i gotowa dowieść wszechstronności moich osobliwych rodziców chrzestnych - piosenki na każdy temat.

Les autres filles te séduisent;
De mille feux, leurs pierreries
Attirent au cœur de la nuit
Les papillons noirs 


Jednak zanim Tori, zanim Serge, zanim zaczęło się skubanie białych skrzydeł i zaklinanie mazowieckich ważek, kupowanie na jarmarku w Andaluzji spinek w kształcie motyli (zielony i pomarańczowy), zanim cokolwiek w ogóle się zaczęło, był dom  na wzgórzu, w nim gramofon "Artur", a na nim obracała się pierwsza, najukochańsza czarna płyta:


Najbardziej przejmowałam się niewesołym losem głównego antagonisty: biednego, uwięzionego potwora Dziubala Burego. Dziubal mówił - i śpiewał - głosem Piotra Fronczewskiego, co jakąś tę moją mroczną skłonność wyjaśnia (proszę posłuchać od 1'44):


Niełatwo wykorzenić nieco niekonsekwentne upodobania zarówno do outsiderów zamkniętych za karę i własną burość w dziupli, jak i do beztroskich piosenek o motylach i harcach na łące, jeśli nabyte zostały w wieku lat trzech. Pani Darling z "Piotrusia Pana" twierdziła wręcz, że "dwa lata to początek końca". 
Ale to już inna historia, motylku.

2 komentarze:

  1. Fajne szlaki myślowe przemierza dzielna Marian...

    Ech ...

    Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę cię jako motyla który bezinteresownie upieksza ten świat!

    OdpowiedzUsuń