To jest życie, które mogłam / mogłabym / będę mogła prowadzić.
Kiedy czytam o kobiecie, która przeżyła wojnę i trzy małżeństwa, szyła sukienki z zasłon, urządzała obiady dla przyjaciół, wstawiała kwiaty do wazonu, uśmiechając się blado do męża, która włożyła głowę do piekarnika - to nie jest życie, które mogłabym prowadzić.
Kiedy czytam o mężczyźnie, który jeździ po świecie, robi zdjęcia nieszczęść, uświadamia światu, jaki jest okrutny- to nie jest życie, które mogłabym prowadzić.
Kiedy czytam o akcjach charytatywnych prowadzonych przez kobiety i mężczyzn, o protestach i bohaterach - to nie jest życie, które mogłabym/ mogłam/ prowadziłam/ będę prowadzić.
Tylko kiedy czytam o dawno zmarłym japońskim poecie, o Matsuo Basho i jego uczniach, o wędrówce po ścieżkach Północy, czuję, że to jest to życie, które prowadziłam i będę.
Znajdujesz nagle w lesie zarośnięty szlak kolejowy, od dawna nie używany. Podążasz nim.
Zardzewiałe szyny pomiędzy źdźbłami trawy i ślad zapachu rozgrzanego węgla, dziegciu, smoły.
Wciąż dokądś prowadzą.
Miło, że ktoś za mną tęsknił! :) Przez ten czas pisałam coś innego, co niedługo, mam nadzieję, wypłynie na szerokie wody...
OdpowiedzUsuńFajnie że znowu ...
OdpowiedzUsuńEch ...