czwartek, 22 października 2015

Fire storms in outer space

Nawet gdybyś był ptakiem przysiadającym na szczycie dachu stodoły żeby wyczyścić sobie pióra, łypiącym na mnie okrągłym, lśniącym okiem,  skałą żarzącą się pomarańczowo w blasku zachodu, układem chmur, który sprawia, że moje oczy napełniają się łzami, szczególną melodią, zwrotem harmonicznym, kolorem światła o piątej po południu, miejscem, gdzie rosną właśnie cztery drzewa, a nie trzy albo pięć, dziwnie znajomo nachylające gałęzie, rozpoznałabym cię. Kocham to, czym jesteś, czymkolwiek jesteś, kimkolwiek, z którejkolwiek strony nadchodzisz i w którąkolwiek odejdziesz, będę wiedziała, że to Ty. Twoje kroki, twoje ślady.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz